poniedziałek, 2 stycznia 2017

Ja chcę Boże Siedleczko!

Od kilku lat pogłębiam swoją wiedzę na temat kultury przedchrześcijańskiej i średniowiecznej naszego regionu Europy. To, co dla wielu ze zwykłych „Kowalskich” jest czymś, o czym nie warto pamiętać, zwłaszcza tym co było bardzo dawno temu – tak ja uwielbiam. To nie dość, ze jest fascynujące to jeszcze wciąga na długie wieczory.

Dlatego, gdy tylko mam okazję być na konwencie, na którym swoje prelekcje prowadzi Witold Jabłoński, muszę w nich uczestniczyć.  Jednak poza Witoldem jest jeszcze jeden duet twórców, którym zawdzięczam sporo cześć tego, co dziś wiem o wierzeniach przodków – Witold Vargas i Paweł Zych.  I to właśnie  „Bestiariusz Słowiański, część druga” jest ich najnowszym dziełem, o którym dziś kilka słów.

Bestiariusz Słowiański, część druga” jak już wyżej wspomniałem jest to kolejna pozycja, która wyszła spod rąk wyśmienitego duetu – Pawła Zycha i Witolda Vargasa. Mogę śmiało powiedzieć, że po tylu publikacjach są oni ekspertami od naszej rodzimej kultury. Ich dzieła przybliżają czytelnikowi między innymi wiele dawno zapomnianych świętych w „Święci i Biesy”, to oni również zgromadzili duchy w „Duchach Polskich miast i zamków”. Duet jest również odpowiedzialny za ilustracje do innych książek z serii „Legendarz”: „Księgi Karpackich zbójników” oraz „Księgi smoków polskich”, w których za tekst odpowiada znany moim czytelnikom z wywiadu (i recenzji) - Bartłomiej Grzegorz Sala.

Część druga „Bestiariusza Słowiańskiego” skupia się na różnego rodzaju Biziach, Kadukach i Samojadkach oraz potworach, strachach i upiorach naszych porządków, które były nieodłączną częścią ich wierzeń.  Tym razem w ręce czytelnika wpada więcej postaci kompletnie zapomnianych. Jak w pierwszej części wiele istot dało się zidentyfikować po samej nazwie, tak tutaj są to stwory, o których nikt nie słyszał lub nie wiedział, że takie istniały. Bo kto pamięta albo wie, kim był na przykład Mumacz albo Hermus.

Jak się okazuje, ukryte tutaj  stwory są fascynujące, bo kto nie chciałby mieć w domu Bożego
Siedleczka, uroczego myszopodobnego stworka, który ostrzegał mieszkańców domu, w którym mieszkał przed niebezpieczeństwem – pożarem, powodzią czy niezapowiedzianą wizytą dalekiej rodziny.

Książka to również, a dla wielu przede wszystkim ślicznie ilustrowany album. Zych i Vargas nie ma co ukrywać, są zdolnymi ilustratorami. W swoich książkach opisują postacie często śmiertelnie niebezpieczne albo przerażające. Ale jednak, co jest dużym plusem,  ilustrują je w taki sposób by potem nie śniły się w nocy, jako koszmary, pochylając się ku młodym czytelnikom, by bez „dużego” strachu sięgali po serię „Legendarz”.

Bestiariusz”, którego można zakwalifikować pod leksykon, fascynuje mnie to, jak autorzy w kilku słowach dokładnie potrafią opisać i zaprezentować danego stwora. A jeżeli jakiś stwór powtarza się dwa razy, jak w przypadku Meluzyny, to i tak nie zniechęca do zapoznania się opisem po raz kolejny.
Polecam ją wszystkim, w których żyłach płynie krew Słowian! Myślę, że każdy czytelnik znajdzie tutaj coś dla siebie. Książka jest przede wszystkim leksykonem strachów przodków, który stworzony jest w sposób idealny. A co do ilustracji tutaj zawarte - nie mam się, do czego przyczepić. Jeśli czytelnik jest tak jak ja ciekawy kultury swoich przodków, to ta pozycja jak i cały „Legendarz” znajduję się na liście obowiązkowej do przeczytania.

Na koniec spójrzmy na stronę estetyczną książki. Od pierwszego rzutu oka okładka od razu przyciąga uwagę. Na niej widzimy Boże Siedleczko, które już swoim wyglądem zachęca do sięgnięcia po tą pozycję.

1 komentarz:

  1. Dlaczego ja nie słyszałam o części pierwszej? Muszę koniecznie przeczytać. Ślicznie ilustrowany album zachęca mnie jeszcze bardziej.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...