poniedziałek, 6 marca 2017

Igor Rykow powraca!

Jeszcze przed wstępem ostrzegam - recenzja może zawierać spojlery i nawiązania do poprzedniej książki Marcina Wolskiego – „7,27 do Smoleńska”.

Czy w Smoleńsku był zamach, a może była to zwykła katastrofa lotnicza? Osobiście skłaniam się do tej drugiej teorii. Ale jeśli moja opinia jest mylna? Jeśli naprawdę ktoś sabotował ten lot i uszkodził samolot, tak by rozbił się przy lądowaniu? Właśnie tak wymyślił Marcin Wolski w swojej książce „7,27 do Smoleńska”.

Zamysł autora pokrzyżował główny bohater książki – Igor Rykow. Rosjanin udaremnia zamach na prezydenta, przez co musi uciekać do USA, w których jako Irving Rost przez pięć lat ukrywa się przed rosyjskimi służbami specjalnymi. Właśnie tam rozpoczyna się dziś recenzowana książka – „Dzień zapłaty”.

Wszystko jednak poszło na marne, gdyż prezydent polski kilka miesięcy po wydarzeniach z poprzedniej powieści ginie w zagadkowym wypadku samochodowym. A Igora spotyka inna tragedia. We Lwowie dochodzi do zamachu bombowego na jedną ze szkół średnich, w którym ginie 28 dzieci i dwoje nauczycieli.

Niestety nauczycielami byli jego najbliżsi - siostra Galina i jej mąż Anton. Igor, choć nie chce w to wierzyć ma przeczucie, że była to „zemsta zastępcza” za to, co zrobił pamiętnego 9 i 10 kwietnia 2010 roku. Wtedy przecież nie tylko nie dał się zabić, ale również zlikwidował kilku agentów SMERSZ-u.

Igor czuje, że jego bezpieczeństwo było złudne. Jeśli sam czegoś nie zrobi prędzej czy później Rosjanie dopadną go, a cena, jaką będzie musiał zapłacić za swoją odwagę będzie bardzo wysoka. Rykow dla bezpieczeństwa swojego i żony postanawia skontaktować się z Iwanem Bortnikiem -bogaczem, który kiedyś złożył mu propozycje obalenia rządu Rosyjskiego.

Lecz w Polsce bohaterowie znani z poprzedniej książki Wolskiego również nie próżnują. Coraz bardziej utwierdzają się, że Polski rząd jest w stanie wiele zapłacić za utrzymanie się przy władzy na kolejne lata. Dzięki temu mamy okazję odkryć losy wielu starych przyjaciół Igora, między innymi wyrzuconej ze służb Kamilli oraz Wandy, która przez te wszystkie lata nie zapomniała o Rosjaninie.

Po raz kolejny czytelnikowi rzuca się w oczy to, co nieuniknione - podobieństwa do świata prawdziwego. Do wydarzeń, jakie w naszym kraju potoczyły się po katastrofie lotniczej w Smoleńsku. I mimo, że autor wyraźnie zaznacza, że postacie występujące w jego powieści  to tylko fikcja literacka nie można odmówić sobie skojarzeń. Bo choć nikt tutaj nie jest wymieniony z imienia i nazwiska, to czytając o takich osobach jak „Cesarz Europy” albo pani premier „Stalowa” od razu nasuwają się pewne skojarzenia.

Wolski nie tylko pokazuje w swojej książce losy rosyjskiego inżyniera. On poprzez tę historię obnaża i ukazuje jak wygląda polityka, ta na najwyższych szczeblach. Jak my zwykli „Kowalscy” mało wiemy o tym, co dzieje się, gdy sejmowe korytarze cichną, a rozmowy wchodzą na bardzo niebezpieczne grunty. Dzięki niemu zostaje ukazane jak ci ludzie są bezwzględni i dla władzy są wstanie poświęcić wiele.

Książkę polecę wszystkim, którzy tak jak ja byli zafascynowani losami Rykowa. Jeśli jakiś czytelnik miał nie dosyt po „7,27 do Smoleńska” tutaj ma możliwość poznać dalsze losy Igora i jego przyjaciół. Książka wciąga i dzięki temu można ją skończyć w dwa, góra trzy wieczory. Moim zdaniem jest to ciekawa odskocznia od życia codziennego. Kto wie może właśnie tak by to wszystko się potoczyło gdyby nie wydarzenia ze Smoleńska.

Na koniec zerknijmy na stronę estetyczną książki. Swoim wyglądem nawiązuje ona do „7,27 do Smoleńska” ten sam styl. W oczy od razu rzuca się rozbity samochód oraz pod nim Wawel. Czy okładka oddaje to, co mamy w książce? Pierwszy raz mam problem z oceną. Podoba mi się ona, ale to chyba za lekkie skojarzenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...